Piękna i nienaganna opalenizna jest marzeniem wielu z nas. Szczególnie teraz latem, gdy odsłonięte bardziej niż zazwyczaj ciało, aż prosi się o lekkie muśnięcie słońcem. I gdy z tego samego też względu, nasze figury najnormalniej w świecie lepiej i szczuplej prezentują się w kusych kreacjach, gdy są lekko za brązowione... Marzenia marzeniami, a w rzeczywistości (szarej szczególnie - czyli dom-praca, dom-praca) nie zawsze mamy czas na wielogodzinne wylegiwanie się na słoneczku i należyte zadbanie o wygląd naszej skóry. Często również to względy zdrowotne, chorobowe stoją nam na przeszkodzie i skutecznie uniemożliwiają opalanie się.
Czy to oznacza jednak, że na zawsze mamy rezygnować z wymarzonej opalenizny?
Oczywiście i zdecydowanie - NIE. Dzisiejszy przesyt wszelkich dóbr na rynku sprawia, że i słoneczko w tubce jesteśmy wstanie dobrać dla siebie idealne. Bez zbędnego i mozolnego opalania się w tradycyjny sposób. Z oszczędnością czasu, zdrowia i urody.
Samoopalacze oraz wszelkie produkty brązujące naszą skórę, stają się zatem coraz bardziej popularne. Warto przede wszystkim podkreślić, że są one zdecydowanie zdrowszą alternatywą na ciemniejszą cerę.
Jedynym jednak minusem tego typu produktów jest to, że na efekt ich skuteczności/działania należy cierpliwie poczekać. Czasami zatem chaotyczne i nierównomierne rozsmarowanie kosmetyku na ciele może wywołać nie lada przerażenie i istny chaos w głowie, gdy po uzyskaniu efektu widoczna są same "mazie" i plamy. Ale pamiętać należy, że to "praktyka czyni mistrza" i z czasem dojść można w tym do perfekcji.
Dla osób mniej cierpliwych, których zadowoli jedynie natychmiastowy efekt, zdecydowanie dedykowane są produkty expresowo brązujące, po których efekt opalenizny widoczny jest na skórze momentalnie po rozsmarowaniu kosmetyku (smarowanie tożsame jest z opalenizną). Dwa właśnie z takich kosmetyków przedstawiam na poniższym filmiku. Są to moje ulubione expresowe samoopalacze, które niejednokrotnie ratowały mnie z sytuacji, w której w krótkim odstępie czasu musiałam doczekać się podkreślonej słońcem skóry. Mówić będę o żelu brązującym z Gosh'a oraz rajstopach w spray'u z Sally Hansen.
Wszystkie osoby zaciekawione tematyką "opalenizny z tubki" lub te cierpiące na niemożność opalania się - zapraszam do obejrzenia filmiku.
pozdrawiam:*