Korektory pod oczy
zyskały wielką popularność w ostatnich kilku latach. Być może wynika to z faktu, że większość znanych mi kobiet dąży do wprowadzenia choć odrobiny światła na twarzy, między innymi poprzez aplikację korektora. Najprostszym rozwiązaniem jest właśnie rozświetlenie centralnej części twarzy. Korektory pod oczy spełniają zatem kilka funkcji, ponieważ nadal ich najważniejszym zadaniem jest zniwelowanie zasinień pod oczami oraz nadanie świeżości spojrzeniu. Na rynku występuję ogromna ilość tego typu kosmetyków. W zasadzie każda marka ma do wyboru kilka rodzajów, różniących się między sobą na przykład konsystencją, uzyskanym efektem końcowym, czy też opakowaniem. Przeważnie występują one w formie płynnej, w opakowaniu zakończonym pędzelkiem lub aplikatorem gąbkowym (jak błyszczyki).

W tym filmiku zapraszam Was na porównanie korektorów dwóch polskich marek - HEAN i PAESE . W jednym z wcześniejszych "monologów" pokazywałam je jako produkty, za testowanie których zabieram się. Część z Was prosiła właśnie o podobne nagranie w formie porównania. Poniżej znajdziecie zatem zdjęcia, gdzie pod jednym okiem będzie korektor, pod drugim skóra bez żadnego kosmetyku. Z HEAN przetestowałam dwa rodzaje korektorów. Jeden to EYE ILLUMINATION z wyciągiem z ogórka i świetlika. Kolor dla mnie jak najbardziej odpowiedni, czyli jasny, dzięki czemu będzie pasować do większości osób. Konsystencja kremowo-pudrowa, na pewno jest gęstszy od korektora z serii HD. Nie wiedzieć jednak czemu na zdjęciu efekt jest gorszy niż w rzeczywistości, gdzie prezentował się całkiem dobrze:) Kolejny korektor z HEAN to HIGH Definition eye & skin lightening concealer marki HEAN w odcieniu 101 Porcelain. Płynna konsystencja umożliwia dokładne rozprowadzenie korektora. Korektor nie zbierał się w moich zmarszczkach i dość długo utrzymywał się, ładnie rozświetlił zasinienia. Z PAESE wypróbowałam dwa korektory z tej samej serii - CLAIRE , różniące się tylko kolorem. Między nr 2 jasny beż, a nr 3 naturalny, jest delikatna różnica, szczególnie w pigmentacji - odcień nr 3 ma więcej żółci, przez co też zdecydowanie odpowiada mi bardziej :) Odnoszę wrażenie, że korektory te lepiej kryją niż HEAN, ale różnica nie jest ogromna. W dalszym ciągu testuję i szukam ideału (lżejszego od mojego ulubieńca - podkładu w kremie z KRYOLAN ULTRAFOUNDATION YH). Zapraszam serdecznie na filmik i dajcie znań jaki jest Wasz korektorowy ulubieniec :) pozdrawiam, Monika :*