Dla uzyskania jak najlepszego efektu, należy ściśle kierować się zaleceniami zawartymi na opakowaniu. Koniecznie należy zaopatrzyć się w mokry (czytaj świeży) tusz do rzęs, a wszystkie czynności wykonywać po kolei - nakładając produkt najpierw na jednym oku, później dopiero na drugim.
Dla kogo są "rzęsy w butelce"? Dla tych osób, które nie potrafią nakładać sztucznych rzęs/kępek, bądź po prostu nie lubią tego efektu na oku. Poprzez aplikację rzęs w butelce możemy uzyskać podobne rezultaty, jak właśnie w przypadku wspominanych rzęs/kępek, a zadecydowanie są mniej odczuwalne na rzęsach. Podkreślić jednak należy, że podobnie jak w przypadku aplikacji kępek, perfekcyjne nałożenie "Lash Extender" wymaga precyzji i czasu.
Moja opinia - sądzę, że "rzęsy w butelce" są ciekawym "bajerem" w mojej kosmetyczce. Efekt po nałożeniu tego produktu jest zadowalający, aczkolwiek spodziewałam się jeszcze czegoś innego... Przede wszystkim liczyłam, że moje rzęsy będą dłuższe. One tymczasem są niebotycznie pogrubione, zagęszczone, na czym niewątpliwie zyskuje cała korona oka a spojrzenie jest bardzo wyraziste. Aplikacja produktu jest ogólnie bardzo prosta, należy jednak liczyć się z osypywaniem włókienek. Zresztą, nie bez powodu producent zamieścił w zestawie pędzelek niezbędny do omiatania twarzy po "zabiegu" :) Produkt jest również bardzo wydajny - do tej pory używałam go kilkakrotnie, a ubytku nie zauważyłam żadnego. Minusem jest dla mnie spiralka/szczoteczka, którą nakładamy włókna. Uważam, że jej wielkość nie do końca została przemyślana - przed wszystkim z tego względu, że liczne mikrowłókna w nadmiernej ilości "obklejają ją", przez co też mamy ograniczone możliwości przeczesywania rzęs i kontrolowania aplikacji kosmetyku.
Zapraszam do obejrzenia filmiku, w którym przedstawiam "na żywo" w jaki sposób obsługiwać się "rzęsami w butelce" :) Dajcie znać czy filmik podoba się Wam :) pozdrawiam serdecznie, Monika :* ps. wybaczcie moje trudności z łapaniem oddechu, ale już mi ciężko nawijać takie długie monologi ;)