The Balm po raz kolejny podbija rynek kosmetyczny. Jakiś czas temu w ofercie pojawiła się nowa wersja palety Meet Matte, jednak tym razem zachęcają do poznania przystojnego mężczyzny o imieniu Trimony. Jeśli chcecie zobaczyć z bliska jak się prezentuje, zapraszamy do czytania.
Opakowanie zbliżone jest do pierwszej wersji, którą pokochały Panie na całym świecie. Przystojni bliźniacy wyglądają identycznie, a różni ich tylko ubiór. Meet Matt(e) Nude, wiele z Was zna już doskonale. Kolorystyka zadowala, pigmentacja również. Oczywiście przedstawimy Wam, jak najdokładniej wszystkie kolory. Same wybierzcie, który z braci podoba Wam się bardziej. Jak zwykle producent postarał się o najdrobniejsze szczegóły. Opakowanie, standardowo wykonano ze sztywnej tektury. Zamykane jest na magnes, dzięki czemu nie będzie otwierało się samoczynnie. Unikniemy w ten sposób uszkodzenia wewnętrznych cieni. Na przodzie, podziwiać można bruneta w smokingu z olśniewająco białym uśmiechem. Pisząc "olśniewająco" mamy na myśli dosłowny blask, który bije od modela. Elegancja sprawia, że jeszcze chętniej sięga się po tę paletę, a może to mówić o tym, że będzie ona idealna na specjalne okazje i ekskluzywne bankiety. Dostępnych jest tutaj 9 cieni . Zestawienie barw sprawdzi się oczywiście nie tylko na imprezy, ale też na co dzień. Zawarte są tam również jasne kolory. Aksamitna konsystencja sprawia, że idealnie się rozprowadzają i nie osypują. Rozcieranie ich to czysta przyjemność. Łączą się ze sobą niezwykle łatwo, nadając powiekom perfekcyjny wygląd. Wybierać możemy spośród beży, odcieni bordowych, aż po czerń. Zestawienie będzie idealne na jesień, są to zdecydowanie propozycje kojarzącej nam się z tą porą roku. Pigmentacja jest znakomita, więc warto na początek nakładać odrobinę produktu, by nie było trudności z wykonaniem makijażu. Nie osypują się i nie stworzą na powiekach plam. Swobodnie utrzymują się na skórze cały dzień, a nałożone na bazę mogą przetrwać jeszcze dłużej.
Opakowanie zawiera duże lusterko pod pokrywą zamykającą. Znacznie ułatwi to tworzenie kompozycji wizażowych i sprawi, że wykonywanie codziennego makijażu będzie bardzo wygodne. Nie ma konieczności sięgania po dodatkowe przedmioty. Wystarczy otworzyć jedną paletę i mamy wszystko w jednym miejscu.
Skład dla zainteresowanych:
MICA, SYNTHETIC WAX, DIMETHICONE, CAPRYLIC/CAPRIC TRIGLYCERIDE, BORON NITRIDE, PTFE, POLYETHYLENE, KAOLIN, ISOEICOSANE, SILICA, HYDROGENATED LECITHIN, SODIUM DEHYDROACETATE. MAY CONTAIN / PEUT CONTENIR [+/- TITANIUM DIOXIDE (CI 77891), BISMUTH OXYCHLORIDE (CI 77163), IRON OXIDES (CI 77491, CI 77492, CI 77499), CARMINE (CI 75470), MANGANESE VIOLET (CI 77742), ULTRAMARINES (CI 77007), YELLOW 5 LAKE (CI 19140)]
Kolejnym etapem jest to, co ciekawi Was najbardziej, czyli prezentacja odcieni. Na zdjęciach zobaczyć możecie również jaki mają one poziom krycia i zawartość pigmentu, a zapewniamy - jest na co popatrzeć.
Matt Lin - jasny matowy beż.
Matt Thomas - jasny, delikatnie beżowy mat.
Matt Rossi - delikatny brąz z nutą różu.
Matt Lopez - ciemniejszy beż z odrobiną pomarańczowego pigmentu.
Matt Kumar - brąz z delikatną domieszka czerwieni.
Matt Moskovitz - ciemniejszy brąz z pigmentem fioletowym.
Matt Evans - chłodny, ciemny beż.
Matt Reed - ciemny brąz.
Matt Ahmed - matowa czerń z bardzo delikatnymi drobinkami.
Jesteśmy zachwyceni kolejną interesującą propozycją The Balm (i nie jest to zasługa przystojniaka na opakowaniu). Zakochaliśmy się w jakości cieni i tym jaki dają efekt. Dajcie znać, która z palet podoba Wam się bardziej.