Stało się już regułą, że tzw. "ulubieńców ", kręcę raz na dwa miesiące:) Tym razem przypadła kolej na typowo letni odcinek, w którym przeważają kosmetyki związane ze słońcem. Pojawią się zarówno te, które chronią przed szkodliwym promieniowaniem, jak i imitujące opaleniznę - czyli efekt długiego wylegiwania się na słońcu. Poza tym - w związku z z okresem wakacyjnym, niekwestionowanie sprzyjającym krótkim wypadom poza miasto, zaopatrzyłam się w wersje turystyczne akcesoriów - pędzli i ściereczki do demakijażu. Dzięki ich miniaturowym kształtom zawsze są ze mną, nie zabierający przy tym dużo - jakże cennego - miejsca w kosmetyczce :) Nie zabraknie również " kolorówki", choć "jak na mnie" będzie jej nad wyraz mało. Ich skromna ilość nie świadczy jednak o tym, że w lipcu kompletnie nie malowałam się, a raczej z tego, że korzystałam z kosmetyków, które pokazywałam Wam już kilkukrotnie.
![](/img/16x9.gif)
Jedyną nowością , a zarazem ulubieńcami, są dwa kosmetyki od marki Make Up Academy (MUA ) - mojego czerwcowego odkrycia. Bardzo zaprzyjaźniłam się z paletka POPTASTIC , która jest gwarantem ciekawego i kolorowego makijażu powiek, a także z pudrowym rozświetlaczem. UNDRESS YOUR SKIN nadaje efekt odbijającej się tafli wody, z dominującym pigmentem różowym i fioletowo/niebieskim. Rozświetlacz jest alternatywą dla osób, których beżowo/złoty efekt końcowy nie zadowala (jak np. w kultowej Mary Lou Manizer od The Balm). WŁOSY nie zostały również przez mnie zapomniane. Z kosmetyków "dodatkowych" tj.oprócz szamponu i odżywki, które stosuję codziennie, korzystałam z SERUM Arganowego marki VitalDerm. Rozprowadzone od połowy długości włosów gwarantują zdrowo wyglądające i błyszczące kosmyki, które rozczesują się z łatwością, pięknie błyszczą i są wygładzone. Kolejnym produktem jest Gliss Kur odżywka w spray'u, która w expresowym tempie odżywia włosy (nawet już te suche, a bardzo poplątane). Dodatkowo, w razie nagłej chęci, umożliwia mi nadanie włosom lekkiego skrętu i uzyskanie efektu "na mokrą Włoszkę" ;) Kilkukrotnie z opresji wybawiał mnie suchy szampon Batiste "dark&deep brown", który po przyciemnieniu moich włosów jest idealną wersją tego szamponu.Wracając do produktów opalających - niekwestionowanym HIT em jest dla mnie samoopalający mus nawilżający Lirene do twarzy i ciała. Nadaje piękny odcień opalenizny, długo utrzymuje się, bezproblemowo rozprowadza i przy tym wszystkim pozostawia skórę nawilżoną, jakbym uprzednio zastosowała balsam nawilżający. Efekt widoczny po kilku godzinach a i zapach przyjemny - zasadniczo NIE typowy i specyficzny jak przy samoopalaczach. Jeśli jednak na opaleniznę nie mogę czekać dłużej niż 15 minut, funduję sobie brąz ze sprayu. Rajstopy Sally Hansen i MARC INBANE są w tym momencie niezawodne. Pierwszy kosmetyk - widoczny na skórze aż do mycia, drugi zaś utrzymuje się jak samoopalacz. Jeśli zaś chodzi o kremy z wysokim filtrem, z którymi już dawno jestem zaprzyjaźniona w porze słonecznej, to prym wiedzie LIRENE emulsja do opalania 50+ SPF . Skutecznie chroni moją blada skórę, w szybkim tempie wchłania się, przyjemnie rozprowadza, nie brudzi ubrań, nie klei się i w dodatku ma przystępną cenę. Te i jeszcze inne kosmetyki odnajdziecie w moim filmiku, do którego obejrzenia serdecznie Was zapraszam. Mam nadzieję, że wśród moich ulubieńców odnajdziecie i swojego. Pozdrawiam, Monika :*