Przedłużam paznokcie metodą żelową od czterech lat - sobie i innym chętnym babeczkom I mogę śmiało, z ręką na sercu powiedzieć, że zniszczone paznokcie po żelach, to mit. A jeżeli tak się dzieję, to jest kilka powodów: za niska ziarnistość* pilnika, którym jest opracowywany paznokieć (niektóre stylistki używają - O ZGROZO - pilników 120, 100... A nawet 80!), tanie żele (przeważnie nieznanych marek, bez informacji o składzie produktu), brak higieny pracy (za rzadko zmieniane waciki do przecierania itp.), zrywanie masy żelowej z płytki paznokcia (spotkałam się ze stylistką, która podważała masę... SZPILKĄ!)... Jest naprawdę wiele powodów, którymi "żywią się" mity o zniszczonych paznokciach po przedłużaniu. Sama noszę paznokcie - NIEPRZERWANIE - od kilku lat. Ostatnio całkowicie zdjęłam masę i o dziwo, paznokcie były zdrowe. Wiadomo - nie są to paznokcie zdrowe na 100%, bo jednak trzeba zmatowić pilnikiem powierzchnię paznokcia, ale są to tylko cztery warstwy. Szkoda, że nie mam zdjęcia Bo takie samo gadanie, to nic nie daje
*ziarnistość, to nic innego jak gęstość pilnika, im mniejsza, tym pilnik jest ostrzejszy. Dla porównania polerki mają ziarnistość powyżej 300.