Wierzę w Boga. A Ty?

  • Temat zamknięty
  • 2013-01-23, o 22:25
  • 109
  • 26 388
  • 21
  • 22

Re: Wierzę w Boga. A Ty?

A ja popieram megi1828. Dodam jeszcze, że jestem osobą wierzącą, nie praktykującą.

Re: Wierzę w Boga. A Ty?

Megi może nie doczytałaś... Nie współczuję Ci, że nie wierzysz w Boga, tylko, że nie czujesz Jego obecności;) Bóg kocha wszystkich, Ciebie też. Możesz mówić, krzyczeć, że Go nie ma, czy że w Niego nie wierzysz a On i tak jest i Ci to wybacza. Nie krytykuj kogoś, że Twoim zdaniem krytykuje niewierzących, jeżeli sama krytykujesz katolików. Jak dobrze zauważyłaś każdy ma wolną wolę i wierzy w to co chce. Ale w Twojej wypowiedzi aż roi się od potępiania katolików. Nie wiem może masz jakieś złe wspomnienia z tym związane. Ale pamiętaj, że nie każdy jest taki sam i pisząc takie rzeczy, uogólniając, że jedna osoba ( katolik) która zrobiła coś złego to jak wszyscy katolicy. To jest po prostu śmieszne... I to Ty krzywdzisz wierzących swoimi wypowiedziami, pisząc takie bzdury, że to tylko katolicy biją i porzucają swoje zwierzęta.

klaudusia0807

Doczytalam doczytalam. No i nadal mi narzucasz ze Bog jest i mnie kocha. Ze Ty w niego wierzysz to nie znaczy ze inni musza wierzyc. W ogole nie dopuszczasz mysli ze mozna nie wierzyc w Boga, no jak to? przeciez on jest! Kiedy mi tak naprawde jest zupelnie obojetne kto w co wierzy.
Nie wkladaj mi w usta cos, czego nie powiedzialam ze to tylko katolicy bija psy i porzucaja, ale jestem pewna ze duzo katolikow tak wlasnie postepuje. Uwazam ze wsrod katolikow jest najwiecej hipokrytow, tak wlasnie mysle.

Re: Wierzę w Boga. A Ty?

Wiatr czuja wszyscy a Boga nie kazdy.

megi1828

Lepiej zrobisz jak zaczniesz wspolczuc ciezko chorym umierajacym dzieciom,
psom skopanym, zbitym i pozostawionym na mrozie w sniegu na pewna smierc lub przywiazanym do drzewa badz wrzuconym do kontenera na smieci. Ciekawe kim byli ich wlasciciele skoro w Polsce zyje wiekszosc katolikow? [/quote][/quote]

bo tak napisałaś, że porzucają zwierzęta i je biją a w Polsce jest większość katolików. Twoje słowa;) Ale możesz nie wierzyć w Boga i w to, że Cię kocha i Ci wszystko wybacza jak nie chcesz, co nie zmienia faktu, że tak jest;)

„Błogosławieni Ci, którzy nie potrafią kochać, albowiem ich serc złamać się nie da"(Albert Camus)

Sprawdź w sklepie ladymakeup.pl:

Re: Wierzę w Boga. A Ty?

Może dlatego nie ma tu takiego tematu, bo to forum tematyczne głównie o makijażu? Sądzę, że znajdą się tutaj na tyle różni ludzie z różnych wyznań (lub bez żadnego), że może się z tego wywiązać większa dyskusja (chociaż mam nadzieję, że się obejdzie bez wyzywania się nawzajem i obrażania).

Obawiam się, że nie trafiłaś z tym tematem, szczególnie z dzieleniem się "ciekawymi pieśniami i modlitwami". Chociaż może się mylę.

A tak ogólnie to ja nie wierzę w boga. Żadnego. I sądzę, że religie powstały bo:
- ludzie nie potrafili sobie wytłumaczyć wielu zjawisk, które ich otaczały i przypisywali im boską moc
- łatwiej jest żyć w społeczeństwie, które ma jakieś zasady moralne, a łatwiej jest je wprowadzać, kiedy się ludziom wmówi, że jeśli ich nie będą przestrzegać, to czeka ich gniew boży.

Póki co tyle - jeśli masz ochotę podyskutować, to pisz, chociaż nie wiem, czy nie lepiej na priv

Avlime

Nawet teologowie nie mają dowodów na istnienie Boga, ale jaki dowód na jego nieistnienie mają ateiści ?

A dowód na nieistnienie którego boga chcesz ode mnie usłyszeć? ;>

Mój wywód należałoby zacząć od tego, że ludzie pierwotni nie rozumieli natury bardzo wielu zjawisk. Na przykład piorunów, wiatru, zmian pogody... A skoro nie znali mechanizmów powstawania tych zjawisk i nie potrafili nad nimi zapanować, upatrywali się w tym obecności jakiejś nieznanej siły, podatnej na kaprysy, nadawali im twarze bogów, którzy byli odpowiedzialni za ich powstawanie i nad nimi panowali. I tak pioruny były objawem gniewu Zeusa (lub bardziej swojsko: Peruna), morzami władał Posejdon (słowiański Perepłut), Strzybóg był odpowiedzialny za wiatry itd. Nawet w judaizmie na początku tworzenia się tej religii nie było tylko jednego boga, a cały panteon. Czytałam kiedyś o takiej ciekawej teorii wysnutej przez antropologów, że tam, gdzie przyroda była zróżnicowana kwitły religie politeistyczne, a na terenach o małym zróżnicowaniu przyrodniczym politeizm zamieniał się w monoteizm - w końcu jeden bóg był w stanie "ogarnąć", co się dzieje i jak był zły, to zsyłał na ludzi burze piaskowe.

Odmienną kategorią są też bóstwa solarne, których mitologia jest ściśle związana z rocznym cyklem Słońca. Słońce, jako "dawca życia" było czczone w prawie każdej religii. Można nawet powiedzieć, że mamy cały panteon bóstw solarnych, pozwolę sobie zacytować za wikipedią:

Bóstwa solarne:
aztecki Huitzilopochtli
babiloński Szamasz
bałtycka Saule
celtycki Lug

Ra na swojej słonecznej barce.
egipski Re (Ra) lub Amon-Re (Amon-Ra), Aton
grecki Apollo i Helios, którego kult przetrwał po części w kulcie świętego Eliasza
indoirański Mitra
indyjski Surja i Sawitri
inkaski Inti
japońska Amaterasu
rzymski Sol
słowiański Swaróg
staroarabska Hunam
skandynawska Sol


Znalazłam kiedyś pewien film (na pewno tworzony przez ateistę, nie sprawdziłam jeszcze historii wszystkich bóstw tam wymienionych), sugerujący, że Chrystus jest tak naprawdę... kolejnym bóstwem solarnym. Autor udowadniał, że symbolika ujęta w Nowym Testamencie wykazuje silne związki z kultem solarnym.

Co jest ponoć charakterystyczne dla kultów solarnych? Sęk jest w przejściu przez Słońce przez 12 znaków zodiaku (12 apostołów). Słońce podczas przesilenia zimowego jest wysunięte najbardziej na południe (zostaje "ukrzyżowane" na Krzyżu Południa) i po trzech dniach "zmartwychwstaje" (dzień się zaczyna wydłużać, następuje zwycięstwo światła nad ciemnością, dnia nad nocą). Do tego jeszcze należy dodać symbolikę ryby, która według autora filmu oznacza "erę ryb", którą mamy obecnie, jeśli chodzi o wędrówkę Słońca po ekliptyce. Jak to wytłumaczyć? Słońce pozornie w ciągu 26 000 lat zatacza koło, wschodząc w konkretnym znaku zodiaku. Miejsce wchodu nazywa się na ekliptyce punktem barana. Nazwa ta powstała, kiedy węzeł wstępujący Słońca znajdował się w gwiazdozbiorze barana. Obecnie znajduje się w gwiazdozbiorze ryb. Ten pozorny ruch Słońca wywołany jest zjawiskiem nazywanym precesją, wywołany jest tym, że w skutek grawitacji Słońca oś ziemska zatacza w przestrzeni pobocznicę stożka, którego kąt wychylenia od teoretycznego pionu wynosi 23,5°. Mam może pewne wątpliwości co do "ukrzyżowania", ale trzeba wziąć pod uwagę, że wiedza astronomiczna jest przekazywana z pokolenia na pokolenie i w trakcie masowej wędrówki ludów, kiedy to rozprzestrzeniał się gatunek homo sapiens taka wiedza mogła zostać w świadomości społeczeństwa.

Moja niewiara ogólnie polega na odrzuceniu idei istnienia bóstwa poprzez fakt, że bóg tak naprawdę jest ludziom potrzebny po to, żeby móc sobie wyjaśnić rzeczy niezrozumiałe. Tak jak kiedyś powstawanie piorunów czy wiatru. A biorąc pod uwagę, że ludzie systematycznie poszerzają wiedzę, sądzę, że wiele zjawisk, które obecnie są dla nas niewytłumaczalne, znajdzie swoje wytłumaczenie w mniej lub bardziej odległej przyszłości. I to wcale nie oznacza, że należy ich występowanie przypisywać nadnaturalnie mądrej istocie, która kieruje tym całym grajdołkiem zwanym wszechświatem. Tym bardziej, że to nie od wyznawanej religii zależy, czy ktoś jest dobrym człowiekiem, ale od postępowania. Ktoś może być katolikiem i przywiązywać psy do drzewa w lesie, ktoś inny może być hindusem-gwałcicielem, ktoś może być ateistą-złodziejem, ale nikt mi nie wmówi, że wpływa na to wyznawana religia! To są wybory, które się podejmuje indywidualnie. Albo się człowiek kieruje ogólnie przyjętymi zasadami w danym społeczeństwie, albo nie. Albo ktoś widzi coś więcej niż tylko czubek własnego nosa, albo stara się tak korzystać ze swojej wolności, żeby nie robić przy tym krzywdy innym. To naprawdę nie zależy od religii. A większość naucza o tym, żeby jednak być dobrym dla innych ludzi. Bo tak się łatwiej żyje w społeczeństwie. A to zwiększa szanse na przetrwanie.

Odpowiadając już w skrócie na twoje pytanie: bezpośredniego dowodu na istnienie bądź nie istnienie boga obecnie nie ma nikt i tylko dlatego nazywamy przeświadczenie o jego obecności WIARĄ. Nie zamierzam też nikogo na siłę przekonywać do niewiary, ale chciałabym, żeby ludzie się trochę zastanowili od czasu do czasu w co wierzą i dlaczego. Akurat u Świadków Jechowy mi się bardzo podoba to, że chrzest biorą dopiero jak są świadomi swojej wiary i nie muszą przy tym być indoktrynowani od małego na wszelkie możliwe sposoby. I ci ludzi są w stanie dużo więcej powiedzieć o swojej religii niż niejeden katolik.

Inną jeszcze jest kwestią, że w polskim społeczeństwie ludzie o innych poglądach religijnych niż większość zazwyczaj JEST w pewien sposób dyskryminowana. Ale może póki co nie o tym...

Re: Wierzę w Boga. A Ty?

"Uwazam ze wsrod katolikow jest najwiecej hipokrytow, tak wlasnie mysle."
O proszę cóż za tupet ! I teraz powiedz kto tu kogo obraża !?

Re: Wierzę w Boga. A Ty?

...że bóg tak naprawdę jest ludziom potrzebny po to, żeby móc sobie wyjaśnić rzeczy niezrozumiałe. Tak jak kiedyś powstawanie piorunów czy wiatru...

Nawet gdybym wszystko rozumiała to i tak bym wierzyła w Boga; to nie jest tak, że wierzę, bo nie potrafię zrozumieć niektórych zjawisk.

..A biorąc pod uwagę, że ludzie systematycznie poszerzają wiedzę, sądzę, że wiele zjawisk, które obecnie są dla nas niewytłumaczalne, znajdzie swoje wytłumaczenie w mniej lub bardziej odległej przyszłości...

Wg mnie każdy człowiek potrafi na swój sposób wytłumaczyć jakieś zjawisko, ale to tylko po ludzku, tak jak teoria, że człowiek powstał od małpy.. tylko jeśli tak było to czemu te wszystkie małpy i goryle co żyją teraz na ziemi nie przekształciły się w ludzi..

Re: Wierzę w Boga. A Ty?

Może dlatego nie ma tu takiego tematu, bo to forum tematyczne głównie o makijażu? Sądzę, że znajdą się tutaj na tyle różni ludzie z różnych wyznań (lub bez żadnego), że może się z tego wywiązać większa dyskusja (chociaż mam nadzieję, że się obejdzie bez wyzywania się nawzajem i obrażania).

Obawiam się, że nie trafiłaś z tym tematem, szczególnie z dzieleniem się "ciekawymi pieśniami i modlitwami". Chociaż może się mylę.

A tak ogólnie to ja nie wierzę w boga. Żadnego. I sądzę, że religie powstały bo:
- ludzie nie potrafili sobie wytłumaczyć wielu zjawisk, które ich otaczały i przypisywali im boską moc
- łatwiej jest żyć w społeczeństwie, które ma jakieś zasady moralne, a łatwiej jest je wprowadzać, kiedy się ludziom wmówi, że jeśli ich nie będą przestrzegać, to czeka ich gniew boży.

Póki co tyle - jeśli masz ochotę podyskutować, to pisz, chociaż nie wiem, czy nie lepiej na priv

Avlime

Nawet teologowie nie mają dowodów na istnienie Boga, ale jaki dowód na jego nieistnienie mają ateiści ?

A dowód na nieistnienie którego boga chcesz ode mnie usłyszeć? ;>

Mój wywód należałoby zacząć od tego, że ludzie pierwotni nie rozumieli natury bardzo wielu zjawisk. Na przykład piorunów, wiatru, zmian pogody... A skoro nie znali mechanizmów powstawania tych zjawisk i nie potrafili nad nimi zapanować, upatrywali się w tym obecności jakiejś nieznanej siły, podatnej na kaprysy, nadawali im twarze bogów, którzy byli odpowiedzialni za ich powstawanie i nad nimi panowali. I tak pioruny były objawem gniewu Zeusa (lub bardziej swojsko: Peruna), morzami władał Posejdon (słowiański Perepłut), Strzybóg był odpowiedzialny za wiatry itd. Nawet w judaizmie na początku tworzenia się tej religii nie było tylko jednego boga, a cały panteon. Czytałam kiedyś o takiej ciekawej teorii wysnutej przez antropologów, że tam, gdzie przyroda była zróżnicowana kwitły religie politeistyczne, a na terenach o małym zróżnicowaniu przyrodniczym politeizm zamieniał się w monoteizm - w końcu jeden bóg był w stanie "ogarnąć", co się dzieje i jak był zły, to zsyłał na ludzi burze piaskowe.

Odmienną kategorią są też bóstwa solarne, których mitologia jest ściśle związana z rocznym cyklem Słońca. Słońce, jako "dawca życia" było czczone w prawie każdej religii. Można nawet powiedzieć, że mamy cały panteon bóstw solarnych, pozwolę sobie zacytować za wikipedią:

Bóstwa solarne:
aztecki Huitzilopochtli
babiloński Szamasz
bałtycka Saule
celtycki Lug

Ra na swojej słonecznej barce.
egipski Re (Ra) lub Amon-Re (Amon-Ra), Aton
grecki Apollo i Helios, którego kult przetrwał po części w kulcie świętego Eliasza
indoirański Mitra
indyjski Surja i Sawitri
inkaski Inti
japońska Amaterasu
rzymski Sol
słowiański Swaróg
staroarabska Hunam
skandynawska Sol


Znalazłam kiedyś pewien film (na pewno tworzony przez ateistę, nie sprawdziłam jeszcze historii wszystkich bóstw tam wymienionych), sugerujący, że Chrystus jest tak naprawdę... kolejnym bóstwem solarnym. Autor udowadniał, że symbolika ujęta w Nowym Testamencie wykazuje silne związki z kultem solarnym.

Co jest ponoć charakterystyczne dla kultów solarnych? Sęk jest w przejściu przez Słońce przez 12 znaków zodiaku (12 apostołów). Słońce podczas przesilenia zimowego jest wysunięte najbardziej na południe (zostaje "ukrzyżowane" na Krzyżu Południa) i po trzech dniach "zmartwychwstaje" (dzień się zaczyna wydłużać, następuje zwycięstwo światła nad ciemnością, dnia nad nocą). Do tego jeszcze należy dodać symbolikę ryby, która według autora filmu oznacza "erę ryb", którą mamy obecnie, jeśli chodzi o wędrówkę Słońca po ekliptyce. Jak to wytłumaczyć? Słońce pozornie w ciągu 26 000 lat zatacza koło, wschodząc w konkretnym znaku zodiaku. Miejsce wchodu nazywa się na ekliptyce punktem barana. Nazwa ta powstała, kiedy węzeł wstępujący Słońca znajdował się w gwiazdozbiorze barana. Obecnie znajduje się w gwiazdozbiorze ryb. Ten pozorny ruch Słońca wywołany jest zjawiskiem nazywanym precesją, wywołany jest tym, że w skutek grawitacji Słońca oś ziemska zatacza w przestrzeni pobocznicę stożka, którego kąt wychylenia od teoretycznego pionu wynosi 23,5°. Mam może pewne wątpliwości co do "ukrzyżowania", ale trzeba wziąć pod uwagę, że wiedza astronomiczna jest przekazywana z pokolenia na pokolenie i w trakcie masowej wędrówki ludów, kiedy to rozprzestrzeniał się gatunek homo sapiens taka wiedza mogła zostać w świadomości społeczeństwa.

Moja niewiara ogólnie polega na odrzuceniu idei istnienia bóstwa poprzez fakt, że bóg tak naprawdę jest ludziom potrzebny po to, żeby móc sobie wyjaśnić rzeczy niezrozumiałe. Tak jak kiedyś powstawanie piorunów czy wiatru. A biorąc pod uwagę, że ludzie systematycznie poszerzają wiedzę, sądzę, że wiele zjawisk, które obecnie są dla nas niewytłumaczalne, znajdzie swoje wytłumaczenie w mniej lub bardziej odległej przyszłości. I to wcale nie oznacza, że należy ich występowanie przypisywać nadnaturalnie mądrej istocie, która kieruje tym całym grajdołkiem zwanym wszechświatem. Tym bardziej, że to nie od wyznawanej religii zależy, czy ktoś jest dobrym człowiekiem, ale od postępowania. Ktoś może być katolikiem i przywiązywać psy do drzewa w lesie, ktoś inny może być hindusem-gwałcicielem, ktoś może być ateistą-złodziejem, ale nikt mi nie wmówi, że wpływa na to wyznawana religia! To są wybory, które się podejmuje indywidualnie. Albo się człowiek kieruje ogólnie przyjętymi zasadami w danym społeczeństwie, albo nie. Albo ktoś widzi coś więcej niż tylko czubek własnego nosa, albo stara się tak korzystać ze swojej wolności, żeby nie robić przy tym krzywdy innym. To naprawdę nie zależy od religii. A większość naucza o tym, żeby jednak być dobrym dla innych ludzi. Bo tak się łatwiej żyje w społeczeństwie. A to zwiększa szanse na przetrwanie.

Odpowiadając już w skrócie na twoje pytanie: bezpośredniego dowodu na istnienie bądź nie istnienie boga obecnie nie ma nikt i tylko dlatego nazywamy przeświadczenie o jego obecności WIARĄ. Nie zamierzam też nikogo na siłę przekonywać do niewiary, ale chciałabym, żeby ludzie się trochę zastanowili od czasu do czasu w co wierzą i dlaczego. Akurat u Świadków Jechowy mi się bardzo podoba to, że chrzest biorą dopiero jak są świadomi swojej wiary i nie muszą przy tym być indoktrynowani od małego na wszelkie możliwe sposoby. I ci ludzi są w stanie dużo więcej powiedzieć o swojej religii niż niejeden katolik.

Inną jeszcze jest kwestią, że w polskim społeczeństwie ludzie o innych poglądach religijnych niż większość zazwyczaj JEST w pewien sposób dyskryminowana. Ale może póki co nie o tym...

Avlime

Moja Droga nie miej mnie za jakąś niewykształconą osóbkę, która nigdy nie słyszała o celu mitologii. Tak się składa że całkiem dobrze się na tym akurat znam i zgadzam się z tym co napisałaś, oczywiście wykluczają Chrystusa jako kolejne bóstwo solarne. Naukowcy potrafią wymyślić, bardzo dziwne tezy, które podważyć jest tak samo łatwo, jak stworzyć.

„Odpowiadając już w skrócie na twoje pytanie: bezpośredniego dowodu na istnienie bądź nie istnienie boga obecnie nie ma nikt i tylko dlatego nazywamy przeświadczenie o jego obecności WIARĄ. Nie zamierzam też nikogo na siłę przekonywać do niewiary, ale chciałabym, żeby ludzie się trochę zastanowili od czasu do czasu w co wierzą i dlaczego. Akurat u Świadków Jechowy mi się bardzo podoba to, że chrzest biorą dopiero jak są świadomi swojej wiary i nie muszą przy tym być indoktrynowani od małego na wszelkie możliwe sposoby. I ci ludzi są w stanie dużo więcej powiedzieć o swojej religii niż niejeden katolik.”

Akurat z tymi słowami się z tobą zgodzę. Jeżeli chce się w coś wierzyć trzeba najpierw poznać idee tej wiary.
Dodam do tego tę filozoficznym twierdzeniem Pascala, polecam przeczytać i zastanowić się.
„[..] Bóg jest albo go nie ma. Ale na którą stronę się przechylić.
Rozum nie może tu nic określić […] trzeba się zakładać;
[…] jeśli wygrasz, zyskujesz wszystko; jeśli przegrasz,
nie tracisz nic; […] tutaj jest nieskończoność życia
nieskończenie szczęśliwego do wygrania, szansa wygranej
przeciw skończonej ilości szans strat i to, co stawiasz, jest
skończone […] natomiast skończone jest niczym
w porównaniu z nieskończonością, nie ma więc po co się
dalej zastanawiać”

Re: Wierzę w Boga. A Ty?

Ja wierzę w Boga od kąd sięgam pamięcią. Chociaż tak mocno wierzę to zdarzało mi się na bardzo długo odwracać od Boga. Nawet na kilka lat. Zaczęłam rozumieć, że nic się nie uda jeśli sama będę chciała sobie wszystko ułożyć, a także że nie mogę dyktować warunków, czy prosić o to żeby było wszystko tak jak ja chcę. Jestem Jego dzieckiem, często kapryśnym i nieposłusznym. On mnie kocha i zawsze na mnie czeka i pewnie nie raz było mu bardzo smutno przeze mnie. Nikt mnie nie krzywdził, to ja sama się przewracałam, upadałam, a wystarczyło iść prostą drogą, którą Bóg iść radził. Ale po co, jak mogłam być mądrzejsza i znaleźć sobie drogę na skróty. A jak wpadłam do dołka, albo między cierniowe krzaki, to do kogo wtedy miałam mieć pretensje? Na szczęście Bóg jest miłosierny i łaskawy, nie pamięta złego. Musiałam tylko chcieć, żeby mnie odszukał, podniósł i ukochał. Tak idę, upadam, wstaje. Ciągle muszę się nawracać, nie jest łatwo.
To tak jak z moją córcią. Kiedy upadnie przybiega do mnie z płaczem, lub wyciąga rączki i płacze żebym wzieła ją na ręce. Pytam się gdzie boli, a ona mi pokazuje - tutaj. Mamusia pocałuje i nie będzie bolało. Mówię jej nie ma już ała, już nie boli, a mała momentalnie przestaje płakać. Ona często upada i ja też, ją boli i mnie też, ona jest malutka i ja też

http://historiawlosow.blox.pl/html

Re: Wierzę w Boga. A Ty?

Avlime - a czy Ty wierzysz w życie po śmierci ?

Re: Wierzę w Boga. A Ty?

A tak poza tym pytaniem to z ta mitologią rzymian, greków czy innych jest tak jak z kalendarzem majów, którzy przepowiadali koniec świata i coś im nie wyszło..

Wyróżnione
Szczególnie polecamy
Fora: