Pierwsza podstawowa rzecz, że nasz organizm najwięcej najcenniejszego żelaza przyswaja tylko i wyłącznie z Jedzenia! Farmaceutycznie podane żelazo jest przyswajane w niewielkiej części (tak jak i wit. C)
Owszem, żelazo w tabletkach nie wchłania się w 100%. Ale jakaś jego część się wchłania. I lepsze to, niż nic Ja na własnym doświadczeniu wiem, że jak nie brałam zelaza w tabsach to strasznie mi włosy wychodziły, słabo mi się robiło, serce świrowało (puls 150 na minutę) i trzęsły się ręce. Zaczęłam brać żelazo, najpierw codziennie po 20mg, potem co drugi dzień, a teraz biorę tak 2x w tygodniu i wszystko ustało jak ręką odjął. Także coś w tym jest . Nawet jak nie wchłania się całość, to na pewno jakaś część i nie wierzę, że nic to nie daje
Wiem, że żelazo powoduje zaparcia. Ale ja jakoś zaparć nie mam, pomimo, że to żelazo biorę, bo mam tak rozregulowany układ pokarmowy, że raczej działa w drugą stronę, zjem coś nie takiego to albo biegunka albo wymioty. A nie daj Boże wypiję mleko, to z kibelka mogę nie wychodzić cały dzień ^^\'. Aż mam juz czasem tego dosyć i wolałabym mieć to zaparcie, chociaż raz =,=
ponieważ zapewne nie każdy wie że jest jeszcze anemia związana z niedoborem witamin z grupy B
Wiem Ja też mam z niedoborem żelaza.
Nigdy nie przekroczę magicznej bariery normy, ponieważ te normy są umowne, a każdy człowiek tak naprawdę ma normę "szytą" na swoją miarę
Tak, to prawda. Jeśli ktoś już ma taką "urodę" to będzie tak mieć i już Ja mam skłonności do anemii po mamie, co już pisałam. I tego nie zmienię. Mogę tylko starać się nie dopuścić by to żelazo spadło mi poniżej normy. Jak dostałam pierwszy okres (13 lat), to hemoglobina zaczęła mi gwałtownie spadać. W wieku 15 lat miałam jeszcze chyba 15, a potem juz coraz niżej. Do tego jeszcze się odchudzałam już w wieku 12 lat, więc sobie dopawiłam tym dodatkowo. Obecnie waha sie między 11-12 co prawda nie jest to silna anemia i da się z tym żyć, ale też potrafi wpłynąc na codzienne funkcjonowanie. Np. u mnie bezustanne zmęczenie i trudności z koncentracją. Fakt faktem, ze od roku nei robiłam badań i tak na serio to nie wiem ile mam teraz hgb
jeżeli chcecie dostarczyć żelazo w formie mięsa to w grę wchodzi tylko mięso czerwone, tudzież wołowina
Owszem. Ale jeśli nie ma się takiego mięsa, to lepsze jakiekolwiek inne, niż żadne Ja tam wolę porządny schabowy, czy wątróbkę niż jechać cały dzień na warzywkach Bo już nawet nie chodzi o to, ze warzywa są zdrowe i takie tam, ale ja mam tak ze jak jem ciągle to samo warzywo to w końcu mam go dość i nie mogę na nie patrzeć. Musze sobie przerwe zrobic na jakis czas. A mięsko nigdy mi sie nie znudzi Tak ostatnio nie mam ochoty na pomidory a jeszcze jakis czas temu wżerałam je kilogramami.
Także moje motto to: dzień bez warzywka to dzień stracony:):):)
Moje też Tak samo jak dzień bez mięsa, to dzień stracony xD
A co do odchudzania to powiem szczerze, że mi wystarczy większy stres i mimo że wcinam i wcinam i wcinam to takie turbo spalanie mi się włączą że lece z wagi... Ale taki rodziaj schudnięcia mi osobiście się nie podoba ponieważ spala się tylko tkanka tłuszczowa, a nie idzie za tym kondycja skóry i mięśni....
Nawet nie wiesz jak Ci zazdroszczę. Mi spalanie nie przyspiesza. W sytuacji stresowej co prawda nie mogę jeść, ale to nic nie zmienia i nie chudnę. Żeby schudnąć musze się zaprzeć i porządnie wziąć za siebie. Jak nie myslę o tym to tyję pomimo ze wcale dużo nie jem ;/ Moje zapotrzebowanie na kalorie jest bardzo niskie ;/ Słyszałam kiedyś, ze jeśli ktoś ma obniżoną temperaturę ciała, to wolniej chudnie. Ja mam stale 36.1 czaaaaaasem wskoczy na 36.5. Nie wiem na ile jest ta informacja prawdą, ale u mnie się sprawdza.